poniedziałek, 14 stycznia 2019

"MISZ MASZ" - GLAM BOX EDYCJA VIII




W ubiegłym roku pobiłam swój rekord jeśli chodzi o kupowanie palet cieni do oczu. Otóż wychodzi tyle nowości kosmetycznych zachęcających do zakupu, że postawienie sobie pewnej granicy było dla mnie naprawdę trudne. Jakkolwiek, to moje szaleństwo dało mi możliwość przetestowania palet z niższej, średniej i wyższej półki cenowej, a tym samym nabycia cennych doświadczeń, z którymi mogę się obecnie z Wami podzielić. W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić Wam paletę Misz Masz ze sklepu Glam - Shop, która jest paletą limitowaną, dlatego przez ostatni miesiąc intensywnie jej używałam, aby jak najszybciej ją Wam zrecenzować. Jeśli wahałyście się nad jej zakupem, to mam nadzieję, że dzisiejszy post rozwieje Wasze wszelkie wątpliwości, zapraszam dalej!

Na początek muszę przyznać, że z marką Glam - Shop mam różne doświadczenia, dlatego podchodzę do niej ze sporym dystansem. Pokrótce wspomnę, że jako pierwsze pojawiły się u mnie m.in. ich pędzle, z czasem turbo pigmenty, o których już planuję post, a ostatnio pojawiła się u mnie właśnie ta limitowana paleta, na której skupię się tu tylko i wyłącznie.

W palecie znajdziemy 20 cieni po 1.2 g. To naprawdę niewiele biorąc pod uwagę wielkość palety i jej potencjał. Jest piękna bez dwóch zdań! Przejrzysta i z polskim nazewnictwem, co od początku doceniam w marce. Niestety, opakowanie ma jedną ogromną wadę. Nie zamyka się nawet na najmniejszy magnes i tu nasuwa się pytanie "dlaczego?". Nie ukrywam, że ten mankament sprawił, że wieko w mojej palecie wygina się na tę chwilę do góry, a co za tym idzie, powietrze bez problemu dostaje się do środka. Jedynym logicznym dla mnie wyjściem okazała się solidna książka położona na wierzch palety, która pomaga mi szczelnie domknąć zakupiony produkt. Uważam, że takie niedociągnięcie nie powinno mieć miejsce, zwłaszcza, jeśli ma się tyle cennych doświadczeń w pracy z kosmetykami co jej autorka.
Cena palety Misz Masz to 199,00 zł.


Zawartość palety to kombinacja różnych odcieni i wykończeń. Na pewno nie jest to paleta samowystarczalna, ponieważ nie znajdziecie w niej matowych cieni. Nie mniej jednak jako dodatek do naszych kosmetycznych zasobów sprawdzi się naprawdę rewelacyjnie! Zakup tej palety był bardzo spontaniczny i śmiało mogę powiedzieć, że bardzo udany. Przekrój kolorystyczny jest bardzo szeroki. Od dziennych, jasnych i rozświetlających subtelnie oko cieni, po wieczorowe akcenty, jak duochrome o nazwie Boss czy Paw, do którego niejedna z Was zapewne wzdycha po opublikowanych w sieci swatchach. 

Paleta skupia się raczej na ciepłej tonacji, ale znajdą się też w niej chłodniejsze cienie (Sterownik, Gaz). W każdym razie jest naprawdę uniwersalna i nie wieje w niej nudą. Jest inna i z pewnością to ją wyróżnia na tle pozostałych palet na rynku.

Czas najwyższy wspomnieć o formule. Otóż większość cieni w tej palecie ma całkiem przyjemną i masełkowatą konsystencję, z którą bardzo łatwo się pracuje. Nie potrzeba nam specjalnych narzędzi czy wielkich umiejętności, aby makijaż nas zachwycił. Wystarczy nałożyć je palcem i możemy cieszyć się efektem. One bez problemu kleją się do powieki, nie osypują i nie robią plam, jest to naprawdę przyzwoita jakość.









Patrząc na swatche możecie dostrzec, że niektóre cienie posiadają w sobie drobinki (Misz Masz, Ciemnotka, Perłowe Maliny) i to właśnie w tej kategorii odnalazłam swojego ulubieńca, czyli cień o nazwie Misz Masz. Jest to przepiękne połączenie złotego brązu z niebieskimi drobinkami, mój zdecydowany faworyt! Generalnie ja bardzo lubuje się w złotym brązie, a tych w palecie nie brakuje (Bella, Piegus, Ten Hani, Orient Express, Szefowa, Misz Masz czy Włoszka). Taka kolorystyka jak najbardziej za mną przemawia.

Trwałość cieni oceniam na dobry z plusem, co przy dziennym makijażu czy wieczorowym, ale nieoficjalnym jest pozytywnym wynikiem. Przyznaję, że na większe wyjścia sięgnęłabym po coś zupełnie innego, ale do makijaży dziennych, szybkich czy na wyjście do kina, to są cienie, które stanowią idealny akcent. Jest to przede wszystkim łatwa we współpracy paleta, przyzwoita i chciałabym bardzo, aby niektóre cienie z tej palety weszły na stałe do sprzedaży.

Jeśli są tu jakieś sroki i dysponujecie takim budżetem, to szczerze polecam zakup palety Misz Masz. Nie mniej jednak miejcie gdzieś tam z tyłu głowy na uwadze, że ta paleta to jedynie taki dodatek, który zawiera w sobie piękne i unikatowe cienie, które prawdopodobnie nigdy nie wrócą do sprzedaży.

Do następnego!




4 komentarze:

  1. Lubię tę markę, ale moim zdaniem nie powinno być aż tak dużej różnicy w jakości, jeśli chodzi o pojedyncze cienie. Są takie, które powalają na kolana, są też takie, których ze względu na wady nie chce się używać:/. Na palety tej marki na pewno się nie zdecyduję. O turbopigmentach jeszcze pomyślę, ale już trafiają się negatywne opinie - chyba jednak wolę sypkie pigmenty Inglota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam cieni pojedynczych, ale je wielokrotnie macałam na targach i nie porwały mnie.Odnośnie turbopigmentów tutaj też jestem ostrożna, ciągle je testuje na różne wykończenia i martwi mnie ich osyp pod okiem z bazą Nyx czy bez. A robię wszystko zgodnie z zaleceniami. Czekam na te nowe i wtedy myślę zrobić pełną recenzję...

      Usuń
    2. Cofam moje zdanie o turbopigmentach;D. Uwielbiam przeogromnie <3.

      Usuń
    3. Hehe, no nie da się przejść koło nich obojętnie ;))

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz oraz za odwiedziny! :*

Jeżeli spodobało Ci się u mnie to zachęcam do obserwacji. ;)

Aneta :-)