niedziela, 17 sierpnia 2014

DERMENA Szampon dla cierpliwych

Dzisiaj post, który był w planach dużo wcześniej. A więc szampon, który uratował moje włosy po głupocie malowania włosów na czarno tanimi farbami mając naście lat. Zapraszam na recenzję szamponu, który zajmuje u mnie stałe miejsce.

 OD PRODUCENTA + SKŁAD 


Powołując się na informacje, które znalazłam na różnych stronach internetowych i analizując skład tego szamponu uświadomiłam sobie co zawiera. Skład jednym słowem zawiera SLS - sodium laureth sulfate (Surfaktant anoniowy). Grupa, która stanowi grupę środków powierzchniowo czynnych, które wykazują właściwości myjące i pieniące. Wyczytałam, że również i wysuszające włosy. Coś w tym jest, bo to prawda, że szampon Dermeny przy dłuższym stosowaniu wysusza włosy...Przy jednorazowym użyciu całego szamponu nie powinnyśmy obawiać się SLS, bo gdy ktoś ma większe problemy z np przetłuszczającymi się włosami to ponoć tylko szampon z SLS wtedy pomoże, ale na dłuższy okres nie powinno się go stosować. I to również prawda, bo na moje włosy ten szampon działa cuda. Na drugi dzień moje włosy wyglądają na umyte, a nie na 2-dniowy tłuszcz...jeden z powodów dla których go lubię. Resztę składu pozostawiam Wam do analizy. Za ewentualną pomyłkę, która może mieć tu miejsce zwyczajnie przepraszam, wiedza brana z raczej nieprofesjonalnego źródła.

 JAK TO SIĘ ZACZĘŁO 

Będąc w liceum malowałam włosy tak średnio co miesiąc. Zaczynałam od brązów w ostateczności skończyłam na kolorze czarnym. Włosy farbowałam zawsze w domu. Miałam bardzo długie włosy, ale cienkie. Osobiście lepiej czułam się w pomalowanych włosach, ale po jakimś czasie zauważyłam robiące się prześwity + wypadanie włosów garściami. Byłam wtedy a klasie maturalnej i stwierdziłam do studniówki wytrzymam. Po studniówce obiecałam sobie koniec malowania i niestety koniec długich włosów. Głupie zabobony nie ścina się włosów przed maturą bla bla bla nie powstrzymały mnie przed pójściem do fryzjera. Kroki poczyniłam i wybrałam się również do apteki po szampon przeciw wypadaniu włosów. Pani w aptece to młoda równa babka, która od razu popędziła do półki z tym szamponem. Dokładnie nie pamiętam co mówiła bo było to parę lat temu, ale mniej więcej powiedziała, że klientki go chwalą. No dobra, czemu nie. Kupiłam.  

 UŻYTKOWANIE 

Szampon używałam codziennie, tak jak zaleca producent i nie było to szorowanie głowy, ale masowanie coś na wzór masażu. :) Ja jestem osobą nagłą, szybką i zazwyczaj nie spędzam godziny w łazience myjąc głowy za to moja siostra tak potrafi :D no nieistotne. W każdym razie pokładałam ogromne nadzieje z tym szamponem, zaufałam mu bo moje włosy potrzebowały ratunku. Po 2,3 tygodniach zauważyłam, że włosy mniej mi wypadają, a wyrastają malutkie sterczące kilku centymetrowe włoski, których wcześniej próżno było na mojej głowie szukać. Wiecie jaka była to radość...? 

 SZAMPON 

Posiada ziołowy jak dla mnie zapach, bardzo delikatny (po umyciu w ogóle go nie czuć). Pieni się, ale to też na zasadzie masujesz-masz pianę. To nie jest piana taka jak w Head&Shoulder, że lekko wmasujesz i już masz sporo piany, tutaj tak nie jest. Podczas mycia, masując głowę czuć jak szampon wysusza włosy, co sprawia, że się motają. To jest ogromny minus tego szamponu. Czytałam, że dziewczyny bardzo na to narzekają. Chcę dodać, że dziewczyny z gęstymi włosami będą miały w tym przypadku gorzej, bo ja to mam cienkie włosy, wystarczy mi szeroki grzebień i mam włosy rozczesane. Przy pierwszym użyciu nie stosowałam żadnych odżywek tylko szampon, powierzyłam swoje włosy tylko jemu. Teraz nakładam też i odżywkę i z pewnością jej użycie spowoduje mniejszą mękę z rozczesywaniem.


 JAK JEST TERAZ... 

Szampon używam tak raz do roku. Buteleczka wystarcza na spokojnie 2 miesiące z porywem do 3 w zależności jaką mam potrzebę. Czemu piszę o 3, a dlatego że czasami po prostu nie chce mi się masować tych włosów, potem rozczesywać, bo jest to uciążliwe i łapię za inny szampon. Po używam parę dni innego i znów wracam do Dermeny. On ma coś w sobie, że "stawia" moje włosy. Zwykłe drogeryjne szampony często sprawiają, że na drugi dzień mam przylizane włosy, po Dermenie tego nie mam. I dlatego czasami myje na przemian. Na dłuższy czas nie mam ochoty mycia włosów tym szamponem, bo plącze te włosy. A poza tym jego cena... Jeżeli chodzi o jakość to cena jak najbardziej odpowiednia, ale pojemność trochę nie bardzo. W zależności od apteki jego cena waha się pomiędzy 25,00 a 30,00 zł. Nie jest to mało jak za szampon o pojemności 200ml.

 PODSUMOWANIE 

Jeżeli Wasze włosy potrzebują ratunku tak jak niegdyś moje to naprawdę polecam Wam ten szampon. Czasami warto się pomęczyć dla efektu. Jeżeli czytają to dziewczyny mające właśnie naście lat i macie cienkie włosy, nawet i gęste to zastanówcie się dwa razy czy aby na pewno potrzebna Wam jest farba na włosach... W mojej klasie liceum było sporo dziewczyn, które malowały włosy i doprowadziły się do podobnego stanu jak mój i gdy teraz po kilku latach je spotykam część z nich zrezygnowała z malowania. Nie ulegajcie modzie - taka mała rada. ;) Ja póki co cieszę się swoimi naturalnymi włosami, mimo że mam chęć na inny kolor. Jak na razie rozsądek wygrywa i tego nie robię. Gdybym miała gęste włosy na pewno bym malowała, ale w moim przypadku nie chce ponownie doprowadzić się do rozpaczy. Dermena uratowała moje włosy. Hamuje wypadanie włosów, stymuluje porost nowych w moim przypadku to się sprawdziło. Prześwity zniknęły i to jest dla mnie najważniejsze niż mniej przyjemny skład. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was swoją historią ;)

Dajcie znać czy miałyście Dermene czy zdziałała cuda na Waszych włosach czy tez nie.
Pozdrawiam ;)




4 komentarze:

  1. ciekawy produkt, nigdy o nim nie słyszałam, obecnie nie mam dużych problemów, ale zawsze lepiej mieć w pogotowiu jakieś rozwiązanie

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci, że ja maluję włosy już kilka lat, regularnie, ale nie zauważyłam pogorszenia ich stanu. Jednak mam koleżanki, które zrobiły sobie mega krzywdę przez farbowanie, a zwłaszcza rozjaśnianie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ci zazdroszczę :) mi wystarczyły 2 lata by mieć prześwity...

      Usuń
  3. ja miałam tak samo z farbowaniem - brąz, ciemny brąz, ciemny brąz itd., co w końcu dało efekt praktycznie czarnych włosów:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz oraz za odwiedziny! :*

Jeżeli spodobało Ci się u mnie to zachęcam do obserwacji. ;)

Aneta :-)