Wraz z początkiem września, przychodzę do Was z recenzją konturówki do brwi w żelu czy jak kto woli, pomady, firmy Inglot. Jest to moja pierwsza styczność z produktem do brwi o takiej formule i jeśli chcecie dowiedzieć się jak pomada u mnie się sprawdziła, to serdecznie zapraszam do dalszego czytania!
Konturówkę do brwi w żelu marki Inglot dostaniecie na każdym stoisku marki za cenę ok 37,00 zł za 2g produktu. Ważność po otwarciu to 9 miesięcy, więc myślę że do tego czasu jesteśmy w stanie go zużyć. Opakowanie bardzo lekkie, bo plastikowe, poręczne, szczelne, nie mam do czego się tu przyczepić.
Konsystencja żelu jest bardzo przyjemna. Miękka, kremowa, masełkowata. Nawet dość szybko zastyga, przez co poprawki mogą być trudne. Konsystencję pomady porównałabym do eyelinera w słoiczku z Maybelline, co w przyszłości może (ale nie musi) skutkować dodawaniem Duraline. Zobaczymy.
Posiadana przeze mnie pomada, to odcień typu kawa z mlekiem, ale również pasuje tu określenie - mysi, siwy kolor. Z samego odcienia jestem bardzo zadowolona, bo uważam że idealnie komponuje się z moim naturalnym kolorem brwi.
Moje początki z zaznajomieniem się z tego typu formułą nie były najlepsze. Po pierwsze, produkt (dokładniej aplikacja) wymaga przede wszystkim sporo czasu, a nie ukrywajmy nie każda z nas go ma w zanadrzu, zwłaszcza rano. Po drugie, formuła żelu jest o tyle trudna, że musowo podejść do niej ostrożnie, zwłaszcza gdy są to nasze początki. W przeciwnym razie, możemy narobić sobie krzywdy. Dlaczego? Otóż produkt ma bardzo dobrą pigmentację, która barwi naszą skórę pod włoskami, a zbyt mocno wyrysowane brwi dodają nam lat, a nie o to przecież tu chodzi. Uwierzcie mi, produktem Inglota można nieumyślnie narobić sobie krzywdy. Ja jej doznałam w dniu wesela, kiedy to musiałam od nowa robić sobie makijaż właśnie przez nieumyślne operowanie pędzlem i pośpiech, który również nie jest wskazany. Jednak nie przejmujcie się zbytnio moimi doświadczeniami, bo aplikacja tego produktu z czasem staje się przyjemniejsza. Początki zawsze są trudne.
Trwałość produktu oceniłabym na dobry z plusem. W najgorsze upały, tu gdzie mam ubytki, żel znaczenie szybciej się ulatniał niż tam gdzie mam włoski. Co prawda nie zniknął w 100% ale efekt nie był taki sam jak chwilę po aplikacji, więc z tą jego wodoodpornością byłabym ostrożna. Jednak gdybym miała podsumować jego trwałość, to moim zdaniem jest to najlepiej trzymający się produkt z jakim miałam do czynienia. Idealny na imprezy okolicznościowe.
Mnie bardziej zastanawia inna sprawa. Być może będę wyjątkiem, ale wszędzie spotykam się z opinią, że produkt wygląda naturalnie, a nawet bardzo naturalnie. Wybaczcie, ale ja tej mega naturalności w wykończeniu nie widzę, nawet jeśli użyjemy niewielkiej ilości. Pewnie jestem jedyną osobą, która tak twierdzi ale wydaje mi się, że jest to kwestia gustu i naszych własnych preferencji. Co kto lubi i co komu się podoba. Jeśli chodzi o mnie, to na co dzień wolę mieć subtelniej podkreślone brwi zwykłym cieniem, po prostu idzie mi to sprawniej niż pomadą, a czas jest cenny.
Odnosząc się do powyższego, zaznaczam, że gdyby moje oczy widziały taki efekt w lustrze jak tu na poniższym zdjęciu (dość naturalny o ile ze mną się zgodzicie), to powyższego akapitu w ogóle nie byłoby w recenzji. Wniosek? Wina mojego aparatu, ale wyciskam z niego co tylko mogę. Nawet szminka wypadła tu blado...Tak w ogóle to przepraszam Was, za mój wygląd (wróciły upały) i postawiłam na minimalizm.
Podsumowując czy produkt Inglota to must have w naszej kosmetyczce? Mimo swoich perypetii uważam, że tak. Cena, jakość i trwałość przeważają na korzyść tego żelu. Z czasem nauczyłam się nim operować tak by nie przesadzić jak w dniu wesela i generalnie nie żałuję zakupu, aczkolwiek na co dzień, wolę używać zwykłego cienia, który w moich oczach wypada zdecydowanie bardziej naturalnie. Powtórzę raz jeszcze, stosowanie pomady Inglota na co dzień, to kwestia naszego gustu. Na imprezy okolicznościowe to must have, aboslutny hit i po nic innego nie powinnyście sięgać! ;)
Mam nadzieję, że koniec recenzji nie odebrałyście negatywnie. Z samego produktu jestem zadowolona i polecam każdej z Was na własnej skórze przekonać się jakie zalety kryje w sobie ten produkt, bo ich w tym przypadku nie brakuje. :)
Mam nadzieję, że koniec recenzji nie odebrałyście negatywnie. Z samego produktu jestem zadowolona i polecam każdej z Was na własnej skórze przekonać się jakie zalety kryje w sobie ten produkt, bo ich w tym przypadku nie brakuje. :)
z chęcią kupię! :)
OdpowiedzUsuńjak najbardziej polecam :) warto mieć w kosmetyczce taki trwały produkt do brwi :)
Usuńpóki co używam kredki z Catrice , z której jestem mega zadowolona, ale chciałabym się rozejrzeć za czymś innym.
OdpowiedzUsuńtwój wydaje się być w porządku, ale kolor mi nie pasuje
Odcieni jest sporo, więc na pewno znajdziesz coś dla siebie ;) Najlepiej poprosić panią w Inglocie o pomoc w doborze koloru. ;)
UsuńUwielbiam takie cudeńka do brwi... Muszę rozglądnąć się za tą konturówką w żelu i dowiedzieć się ile kosztuje. :)
OdpowiedzUsuń37,00 zł. ;)
UsuńFajnie wygląda u Ciebie na brwiach :) Ja używam matowego cienia z Golden Rose :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Chyba wiem o jaki cień chodzi :)
UsuńBiorąc pod uwagę, że przeszłaś n minimalizm:), wyglądasz bardzo ładnie:) Pomady do brwi to fajny produkt, ale ja wolę chyba zostać przy cieniu, który odpowiednio nałożony wygląda perfekcyjnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Również nie mam zamiaru rezygnować z cienia, czuje się wtedy lepiej. ;) Pomada posłuży mi na wyjątkowe okazje. :)
Usuńmnie się bardzo podoba ten produkt u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się uzyskany na brwiach efekt :)
OdpowiedzUsuńMam i uwielbiam tyle tylko, że w nr 20 ♥ W odstawkę poszła farbka MUFE, MUR czy Vipera ;)
OdpowiedzUsuń'mysia pomada' <3 :D dokładnie tak jak mówisz :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wygląda na brwiach :). Ja najczęściej używam cienia, chociaż na jakieś większe wyjścia by mi się przydał :P
OdpowiedzUsuńJa właśnie boję się takich produktów, że zbyt łatwo z nimi przesadzić, dlatego raczej pozostanę przy cieniu.
OdpowiedzUsuńPóki co używam kredki do brwi i wystarczy, ale produkt ciekawy.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę ja wypróbować, tylko nie wiem kiedy będę w pobliżu inglota :D
OdpowiedzUsuń