Witam Was bardzo serdecznie w nowym roku i pod dłuższej przerwie. Wracam do Was z recenzją kremu marki Tołpa. Jeśli jesteście ciekawe mojej opinii, to zapraszam do czytania.
Z marką Tołpa mam dopiero drugi raz styczność. W związku z czym jestem wciąż bardzo ciekawa tych kosmetyków, pomimo że krem nie okazał się hitem o czym zaraz przeczytacie. Krem polecany jest dla skóry wrażliwej z rozszerzonymi naczynkami czy zaczerwieniami. Ponadto, ma całkiem dobry skład - kompleks kwiatów arniki, nasion kasztanowca, liści oczaru, bluszczu, olej macadamia czy masło shea. Za krem o pojemności 50ml płaciły coś ok 20,00zł w Biedronce. Ważność po otwarciu - 3 miesiące.
Jako że mam dni w których moja twarz jest lekko podrażniona, zaczerwieniona, to liczyłam, że krem ze względu na swój zielony kolor i przeznaczenie, jest w stanie mi w pewnym stopniu pomóc. Jak się potem okazało, krem koi i łagodzi podrażnienia. Natomiast jeśli borykamy się z naczynkami i z mocną tendencją do zaczerwienień, bo taka nasza uroda, to podejrzewam, że krem niewiele mógłby zdziałać. Może zmniejszył by ostrość zaczerwienień, ale to zależy już od naszej cery i stopnia dolegliwości. W każdym razie zielony kolor niczego tu nie wnosi. A o jakiejkolwiek całkowitej redukcji zaczerwienień można spokojnie zapomnieć.
Jednak pomimo ukojenia jakie dawał mi ten krem, nie mam zamiaru ponownie po niego sięgać. Otóż dlatego, że jak dla mnie jest za tłusty pod makijaż dzienny. Ciężko się u mnie wchłaniał, w związku z czym nie raz, zrolował mi się makijaż. Ba! Nawet bez makijażu się rolował...
Konsystencja kremu jest całkiem w porządku, aczkolwiek bardzo nie odpowiadał mi zapach kremu i to, że mam jedynie 3 miesiące na jego zużycie. Na szczęście wyrobiłam się w czasie, więc gwarantuje, że taką pojemność można spokojnie przez ten czas zużyć. Mimo wszystko mam bardzo średnie zdanie o tym kremie. Nie robi nic nadzwyczajnego abym miała jeszcze raz po niego sięgać. Myślę, że na początek można go wypróbować jeśli ktoś ma skłonność do podrażnień, ale na dłuższą metę chyba warto zainwestować w coś lepszego.
Jestem bardzo ciekawa jak u Was sprawdził się krem Tołpy. ;)
Jeśli nie nadaje się pod makijaż, to i ja nie byłabym z niego zadowolona. Najgorsze są kremy, które się rolują:/
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku:).
Dziękuję bardzo i wzajemnie wszystkiego dobrego! :))
UsuńTrzymam kciuki za zdobycie biletu na koncert Edyty. Daje z siebie o wiele więcej niż wtedy, gdy rejestrują to kamery. Wiele lat to słyszałam, aż w końcu przekonałam się na ,,własne uszy":).
UsuńNie raz przechodziłam koło półki z tą firmą w SP, ale jakoś jeszcze na nic się nie skusiłam. Szkoda, że nie nadawał się pod makijaż. Zwracam na to uwagę.
OdpowiedzUsuńNawet nie zerkałam w jego kierunku :P
OdpowiedzUsuńSkład ma super i nawet mi przeszło przez myśl, żeby go kupić, ale po tym jak przeczytałam, że słabo się wchłania to zrezygnowałam z tego pomysłu. Myślę, że sprawdziłby się dobrze u osób z cerą suchą, na taką mroźną pogodę, jak teraz i które raczej się nie malują.
OdpowiedzUsuńFakt, u osób z suchą cerą sprawdziłby się lepiej niż na mojej normalnej. ;)
Usuńja z Tołpą nie mam zbytnich doświadczeń, raz miałam płyn micelarny z serii białe kwiaty i lubiłam :)
OdpowiedzUsuńO... to rozczarowanie, chociaż mam inny typ cery ale zastanawiam się nad matującym kremem Tołpy..
OdpowiedzUsuń