niedziela, 8 stycznia 2017

P2 RETRO REPEATS snatch a kiss lip mousse LIMITED EDITION

Drogeryjne edycje limitowane najczęściej kojarzyły mi się z takimi markami jak Essence czy Catrice. Teraz do tego 'mojego' grona dołączyła kolejna niemiecka marka -  P2. Nie sposób nie zauważyć, że zainteresowanie w Polsce tą marką jest stosunkowo niewielkie. A szkoda, bo niektóre ich produkty zasługują na szerszą uwagę. I tak też jest w przypadku limitowanej edycji RETRO REPEATS, z której zaprezentuje Wam matowe pomadki w musie, bardzo przypominające pomadki Bourjois Rouge Edition Velvet. Ciekawe jak się sprawdziły? Zapraszam!


Limitka Retro repeats dostępna była w okolicach października/listopada i jak możecie się domyślić, nie jest już nigdzie dostępna. Długo biłam się z myślami, czy powinnam pisać o produktach, które de facto nie są już dostępne, ale produkty, które zakupiłam z tej edycji limitowanej, jakościowo są tak dobre, że w pełni zasługują na to, by o nich napisać. Dzisiaj wspomnę jedynie o pomadkach, a za jakiś czas przedstawię Wam kolejną perełkę z tejże limitowanej edycji.


Wówczas, kiedy podeszłam do szafy P2, jako pierwsze rzuciły mi się w oczy matowe pomadki w musie. Ogólnie były dostępne 4 wersje kolorystyczne, z czego udało mi się zakupić jedynie dwie. Piszę jedynie, ponieważ miałam chęć na jeszcze jeden odcień, ale jak to w drogeriach bywa, dostępne, ostatnie dwie sztuki tego koloru były już wcześniej przez kogoś sprawdzone...


Cena jednej pomadki to granice 18,00 zł, a jakość wykonania, jest naprawdę na wysokim poziomie. Przede wszystkim nic się nie rysuje, nie pęka, a napisy wciąż jak nowe. Zresztą już same 'bąbelkowe' opakowanie mocno przypadło mi do gustu. :)


Na temat aplikatorów nie będę szczególnie się rozwodzić. Ogólnie są one sztywne i nie tak długie, jak te w pomadkach z GR. Co nie zmienia faktu, że są one bardzo precyzyjnie.


030 MY FABULOUS BROWN to odcień, który kocham i ubóstwiam! Jako osoba o ciepłym typie urody, uwielbiam nosić pomadki w ciepłych tonacjach. To w nich najlepiej się czuję i najczęściej po nie sięgam. Dlatego też od razu wpadł mi w oko akurat ten odcień, w stylu nude, który wpada w jasny, rudy, ciepły brąz. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że odcień ten ma w sobie ton lekko marchewkowy. W każdym razie niesamowicie ożywia twarz!

010 MY FAVORITE NUDE to typ odcienia, który skradł mi serce równie mocno, jak poprzednik. Mam kila, jak nie kilkanaście pomadek i szminek w takim, a raczej podobnym kolorze, ale pomadka P2 zdecydowanie  przebija je wszystkie. Wyróżnia się ona tym, że jest bardziej delikatna, naturalna, a przede wszystkim ma to 'coś'. 


Oprócz przepięknych jak dla mnie kolorów warto zwrócić uwagę na pigmentację. Wszystkie swatche, które widzicie na zdjęciach, to dosłownie jedno pociągniecie! Jak wcześniej wspomniałam, pomadki P2 przypominają mi pomadki Bourjois. Mam tu na myśli konsystencję i wykończenie. Toteż dla porównania zrobiłam swatcha pomadki Rouge Edition Velvet i jak się okazało, pomadka Bourjois nie rozprowadza się tak równomiernie, jak pomadki P2. Wymaga ona większej uwagi i skupienia przy aplikacji aniżeli pomadki P2. Mówiąc w skrócie, Bourjois robi prześwity przy jednej warstwie, a P2 nie. Myślę że wynika to z konsystencji. P2 ma dużo bardziej gęstą formułę musu aniżeli pomadki Bourjois. Natomiast wykończenie jak widać, jest bardzo podobne. I Bourjois i P2 ma lekki połysk, czym akurat nie trzeba się martwić (wystarczy trik z chusteczką higieniczną).
 

Pomadki mają jeszcze tę zaletę, że nie wymagają konturówki. Są bardzo precyzyjne i tak jak wspomniałam już za jednym pociągnięciem są w stanie równomiernie pokryć kolorem usta, bez jakichkolwiek prześwitów. Co więcej, ich formuła jest na tyle gęsta, że w ogóle nie zbiera się po wewnętrznej stronie ust. Po prostu nie ma szans. Ona wtapia się w usta, co sprawia, że jej trwałość jest naprawdę imponująca. Niezależnie czy piłam, czy jadłam (oczywiście mówię tu o czymś lekkim do spożycia) one wciąż trzymały się ust. Ich trwałość w ciągu dnia powoli i stopniowo, ale równomiernie zanika. Jak dotąd nie wspomniałam jeszcze o najważniejszym. Pomadki te potrafią zostawiać po sobie ślady. Co prawda lekkie, ale jednak. Tak więc popularny 'test szklanki' pomadki te, po prostu by nie zdały. Jednak nie przejmuję się tym zbytnio. 


Tak, wiem. Rozpisałam się trochę, ale jestem wręcz oczarowana tymi pomadkami! Wielka szkoda, że to edycja limitowana, ponieważ uważam je za tańsze, bardzo dobre zamienniki pomadek Bourjois. Pięknie wyglądają, dość długo się utrzymują i przepięknie słodko pachną, więc czego chcieć więcej...? :)


Polecacie coś szczególnie z tej marki?




8 komentarzy:

  1. Nigdy nie używałam kosmetyków z P2,jednak bardzo dużo osób chwali je sobie ;) Czas się w coś od nich zaopatrzyć :) Kolor MY FAVORITE NUDE przepiękny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również słabo znam ich kosmetyki, ale coraz częściej zaglądam do ich szafy :)

      Usuń
  2. Oba kolory są cudowne!Nie umiałabym się zdecydować na jeden...
    Na moim blogu trwa właśnie konkurs, aż 6 osób wygrywa! Zapraszam do udziału - melodylaniella.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ciężko zdecydować który z nich jest ładniejszy :)

      Usuń
  3. Nie znam matowych pomadek z Bourjois, ale mam ochotę
    przetestować ich fuksję *_*.
    Jeśli chodzi o P2 miałam kiedyś tusz do rzęs, ale nie byłam z niego zadowolona
    i jakoś nie brnęłam w dalej tę markę;. Kolory pomadek z tej marki są dość korzystne.
    Pasuje Ci zarówno ten z marchewkowym tonem, jak i ciemny róż:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jedną pomadkę Bourjois, ale powiem Ci szczerze, że nie planuje zakupu kolejnych. Za bardzo śmierdzą te pomadki...:/ Co do P2 to miałam wcześniej ich korektor, ale też nie był zbyt dobry... Zresztą często jest tak, że firma ma w swoim asortymencie lepsze i gorsze produkty. ;)

      Usuń
  4. Bardzo chciałam 010, ale ciągle była wykupiona, aż w końcu limitka zniknęła z szafy :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz oraz za odwiedziny! :*

Jeżeli spodobało Ci się u mnie to zachęcam do obserwacji. ;)

Aneta :-)