środa, 15 lutego 2017

MY SECRET FACE ILLUMINATOR POWDER - ROZŚWIETLACZ BEZ WAD?

Miłośniczką rozświetlaczy stałam się, od kiedy w moje ręce trafił pierwszy tego typu produkt. Wówczas diametralnie zmienił moje podejście do makijażu i z dnia na dzień coraz bardziej zaczęłam doceniać jego działanie oraz możliwości, jakie oferuje. Bez wątpienia okazały się to produkty wielofunkcyjne i obecnie śmiało mogę powiedzieć, że jestem od nich uzależniona, przez co moja kolekcja wciąż powiększa się o kolejne, wart uwagi perełki. Dzisiaj zapraszam na przegląd najbardziej popularnego, drogeryjnego rozświetlacza My Secret - Princess Dream oraz jego drugą wersję skierowaną do osób z chłodnym typem urody - Sparkling Beige.


W styczniu minął rok, od kiedy posiadam rozświetlacz w odcieniu Princess Dream, a wciąż pamiętam, jak broniłam się przed jego zakupem. Otóż jestem osobą, która mocno wzbrania się przed zakupem czegoś, co jest w Internecie aż do obrzydzenia wychwalane ... Teraz z perspektywy czasu, mogę jedynie przyznać, jak bardzo się myliłam. Produkt dokładnie przetestowałam i na tę chwilę Princess Dream stał się moim rozświetlaczem numerem jeden, czego niestety nie mogę powiedzieć o drugiej wersji, czyli Sparkling Beige


W zasadzie nie ma diametralnej różnicy między nimi, ale moim zdaniem konsystencja Sparkling Beige jest bardziej sucha i tępa niż w Princess Dream, który pod palcami wydaje się bardziej jedwabisty i kremowy.


Oba produkty posiadają wypiekaną formułę, dzięki czemu starczą na długo. Na dowód spójrzcie na Princess Dream, w której przez rok zdążyłam zrobić dosłownie niewielkie wgłębienie! Są to naprawdę wydajne produkty w porównaniu do innych drogeryjnych rozświetlaczy. Ponadto odcienie się nie pylą i nie posiadają zapachu. Dają efekt jednolitej tafli i długo utrzymują się na twarzy. Warto również podkreślić, że o jakichkolwiek drobinkach zupełnie nie ma tu mowy.

PRINCESS DREAM to złocisty odcień, który przepięknie odbija światło. Dość często porównywany jest do kultowej Mary - Lou Manizer, co jeszcze nie jest dane mi potwierdzić.

SPARKLING BEIGE jest chłodniejszym odcieniem, lekko opalizującym na różowo. Ta wersja rozświetlacza sprawdzi się bardziej u osób z jasną cerą.



Przyglądając się na swatche, można doszukać się minimalnie mocniejszego blasku Princess Dream oraz nieco lepszej pigmentacji. Wydaje mi się, że istotne znaczenie ma tu konsystencja, o której wyżej wspomniałam. Princess Dream jest bardziej kremowy i szybciej przylega do skóry, przez co zdecydowanie przyjemniej aplikuje się na twarz i rozciera niż Sparkling Beige. Dla mnie jest to produkt pozbawiony wad.

Nie mniej jednak nie mam zamiaru wypowiadać się tu negatywnie o Sparkling Begie. W moich oczach po prostu wypada nieco słabiej, niż Princess Dream, ale również jest to produkt wart uwagi zwłaszcza tych osób, które poszukują w rozświetlaczach chłodniejszych tonów. Wówczas jest to naprawdę dobre rozwiązanie. Produkt nie kosztuje wiele (ok. 15 zł), a równie pięknie wygląda na twarzy. Jest też bardziej delikatny, co dla wielu z Was może okazać się głównie zaletą.


A jaki jest Wasz ulubiony rozświetlacz? 

Zapraszam Was również na mój Instagram! :)


Pozdrawiam!




30 komentarzy:

  1. Mam oba, ale rano nie mam czasu ani ochoty po nie sięgać... Zostają mi jedynie weekendy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie zaskoczyłaś :) U mnie nie ma dnia bez rozświetlacza :)

      Usuń
  2. Bardzo lubię rozświetlacze, ale tych jeszcze nie stosowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie przymierzam sie do kupna swoich, tak naprawdę pierwszych rozświetlaczy i dziś na nie patrzyłam na stronie natury. W piątek pójde po princess dream mam nadzieje, że ją dostane :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Princess Dream zdecydowanie bardziej do mnie przemawia. Wolę właśnie taką złotą poświatę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również. ;) Lepiej się wtedy czuję i bardziej mi pasują tego typu odcienie. :)

      Usuń
  5. Mam i uwielbiam sparkling beige, generalnie jestem wielką fanką rozświetlaczy i ostatnio bardzo polubiłam też ten kobo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz na myśli te pudry? :) Macałam je kiedyś w Naturze, ale wydały mi się dość delikatne, a ja lubię mocny błysk :)

      Usuń
    2. O tym myślałam, to mój aktualny ulubieniec, używam go teraz zamiennie z Diorem, My Secret i Mac Lightscapade - http://www.drogerienatura.pl/kobo-professional-highlighter-powder-310-moonlight.html :) A mocny błysk i efektowną taflę daje Mary Lou The Balm, ale dla mnie np jest za ciepła :/

      Usuń
    3. W takim razie przyjrzę mu się raz jeszcze! :) Mnie po głowie ostatnio ciągle chodzi Mary-Lou i paleta Sleek Solstice. :)

      Usuń
  6. Też lubię rozświetlacze ale ja jestem z tych, które kupują nowy kosmetyk dopiero jak pierwszy się kończy. Ja mam ten taki rozświetlaczo-róż w kształcie serca z trzema kolorami w środku. Poza tym mam też taki korektor z eveline w sztyfcie i fajnie sie sprawdza jako rozświetlacz, bo jako korektor pod oczy to nie za bardzo. Obserwuję i będę zaglądać częściej.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na KONKURS!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak niestety nie potrafię...:) Również serdecznie pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Mam te kosmetyki i jestem nimi zachwycona :) Uwielbiam je aplikować :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Princess Dream jest cudowny! Zmierzam do zakupu rozświetlacza, ale boję się, że nie będzie u mnie korzystnie wyglądał. Na co dzień i tak strasznie się świecę mimo, że używam matujących produktów. Jednak strasznie mi się podoba efekt takiego cudeńka :)

    Obserwuję :)
    http://niepoprawnymakijaz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Twoje obawy. :/ Ja mam suchą skórę, więc nie żałuje sobie rozświetlacza na twarzy. Aczkolwiek jeśli zdarzy się sytuacja, że produkt mi nie pasuje, to używam go wtedy na dekolt lub jako cień do powiek. ;)

      Bardzo mi miło, że zostajesz ze mną na dłużej. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Obserwuję i zapraszam do mnie :)

    Bardzo ładny blog i ładne zdjęcia, lubię takie strony :D
    Co do rozświetlaczy? Mam jeden z ORIFLAME, ale nie używam, jakoś boje się imprezowego efektu na co dzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję <3

      Masz rację, jeśli taki efekt nie odpowiada Ci na co dzień, to nie ma sensu na siłę sięgać po rozświeltacz. :)

      Usuń
  10. A ja nie mam żadnego z nich, ale muszę koniecznie przetestować. Oba <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Princess Dream też bardziej mi odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja uwielbiam oba, choć są tak różne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Princess Dream bardziej mi się podoba:). No i duży plus za konsystencję:).

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy nie próbowałam ale wyglądają pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Man takie samo zdanie o nich Princess Dream jest trochę lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam Princess Dream i jest to dla mnie najlepszy rozświetlacz jaki kiedykolwiek miałam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz oraz za odwiedziny! :*

Jeżeli spodobało Ci się u mnie to zachęcam do obserwacji. ;)

Aneta :-)